Skip to content
Menu
Ballada o kocie
  • Strona główna
  • Blog
  • Kontakt
Ballada o kocie

Obrazek poziom

Opublikowano 30 sierpnia, 202030 sierpnia, 2020

Lunęło, gdy byli na rynku. Chwilę później posypał się z nieba wielki jak orzechy grad. W środku lata! Przestraszeni spacerowicze próbowali schronić się przed ulewą, gdzie popadło.

Karl zrozumiał od razu – to nie przypadek. „Teraz albo nigdy” – pomyślał i korzystając z zamieszania, pobiegł w przeciwnym niż jego bliscy kierunku. Pół godziny później, przemoknięty do suchej nitki, dotarł do dworca kolejowego.

A następnego dnia w miejscowej gazecie ukazało się ogłoszenie:

„Zaginął chłopiec. Ma na imię Karl, wiek 10 lat, włosy blond, wzrost około 145 cm. Ostatni raz widziano go w niedzielę około drugiej na rynku naszego miasta. Ktokolwiek mógłby udzielić informacji o losie chłopca, proszony jest o kontakt z rodziną”.

Na to pierwsze ogłoszenie prawie nikt nie zwrócił uwagi. Dopiero po drugim zaczęło Karla szukać całe miasto, a później, gdy ogłoszenie przedrukowały chyba wszystkie gazety, szukało go już całe królestwo.

***

Ale, ale… tak się śpieszę, by opowiedzieć tę historię, że uprzedzam wypadki. 

Wróćmy więc do Karla, który zdyszany wpadł na dworzec, przebiegł w poprzek halę dworcową, potrącił elegancko ubraną panią w zielonym płaszczu, potknął się przed wielką tablicą z rozkładem jazdy, ale na sam rozkład nawet nie spojrzał, popędził schodami w dół do tunelu, potem w górę na peron i wskoczył do pierwszego lepszego pociągu, który prawie w tym samym momencie ruszył. 

Karl osunął się na podłogę w korytarzu i długo, łapczywie łapał powietrze. Serce ledwie nie wyskoczyło mu z piersi. „Uciekłem – przebiegło mu przez głowę. – To wszystko dzieje się naprawdę”. 

Dopiero po chwili, gdy już trochę ochłonął, zaczął się zastanawiać. Nie miał biletu. Nie miał też pieniędzy na bilet. Jeśli wsiądzie do przedziału, konduktor od razu go złapie. „Może schować się w ubikacji?” – pomyślał. Słyszał jednak, że konduktorzy i tam zaglądają; pukają, dobijają się, szarpią za klamkę. 

Nagle pociąg zatrząsł się, wagon przechylił się lekko w lewo i w tym momencie na drugim końcu korytarza, prawie na wprost wyjścia, otworzyły się, skrzypiąc, małe drzwiczki. Karl często zastanawiał się, jadąc pociągiem, co też konduktorzy mogą trzymać w tych szafkach obok ubikacji (tajemniczych skrytkach zamykanych na jakiś specjalny klucz czy śrubokręt). 

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie ma totamto

Może to być dobre miejsce, aby przedstawić siebie i swoją witrynę lub wymienić zaangażowane osoby.

©2022 Ballada o kocie | Powered by SuperbThemes & WordPress